Kto chce kontrolować internet?

WCIT 2012

Niedawny artykuł przez Violet Blue dla Technologia celulozy opublikowane w Zdnetinformuje nas, że w najbliższy poniedziałek Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (ITU), który jest organem Narodów Zjednoczonych ds. telekomunikacji, rozpocznie w Dubaju Światową Konferencję Telekomunikacji Międzynarodowej (Światowa Konferencja Telekomunikacji Międzynarodowej), która obraduje za drzwi zamknięte, do 14. Konferencja ma na celu osiągnięcie porozumienia w sprawie proponowanej zmiany Międzynarodowych Przepisów Telekomunikacyjnych (ITR), z zamiarem rozszerzenia ich zakresu o nadzór i regulację internetu, który znamy dzisiaj.

Jest prawie pewne, że nic nie słyszeliście o tej konferencji, bo w odróżnieniu od pozostałych, które odbyły się pod auspicjami ONZ, nie była ona przedmiotem żadnej promocji w mediach, nawet tych podległych temu organowi. międzynarodowy. Nie jest to przypadek, ponieważ od pierwszych rund negocjacji starano się, aby to jak najdalej od kontroli publicznej, ale na szczęście dla wszystkich wyciekły informacje na temat roszczeń niektórych rządów.

Dokument TD-64 i co zawiera

Chociaż publicznie recenzja wydaje się być pełna dobrych intencji, dzięki stronie internetowej WCITPrzecieki, stworzony przez naukowców z George Mason University, ostateczny projekt proponowanej zmiany do Międzynarodowych przepisów telekomunikacyjnych, znany jako dokument TD-64, który zawiera m.in.następujące propozycje:
Państwo członkowskie ma prawo wiedzieć, dokąd został przekierowany jego ruch i ma prawo nałożyć wszelkie regulacje dotyczące tego ruchu ze względów bezpieczeństwa lub w celu zapobiegania oszustwom.

Przyznaje państwom członkowskim prawo do całkowitego, częściowego i / lub pewnego rodzaju zawieszenia międzynarodowych usług telekomunikacyjnych, przychodzących, wychodzących lub tranzytowych.
Zabrania anonimizacji ruchu i nakłada obowiązek identyfikacji użytkowników usług telekomunikacyjnych.

Nie za nic, inny dokument Wyciekły przez WCITLeaks, ujawnił, że organizatorzy przygotowują kampanię public relations, aby uniknąć bardziej niż oczekiwano odrzucenia opinii publicznej w obliczu tych roszczeń.

Rodzice chrzestni stworzenia

Ale cóż, kto stoi za tymi nowymi „przepisami”? Czy będą zwykłymi podejrzanymi, na których zwyczajowo szaleje, jeśli chodzi o łamanie naszych praw w Internecie?
Wbrew oczekiwaniom wielu, głównymi promotorami tej konferencji i proponowanych zmian nie są ani CIA, ani Mossad, a raczej rządy o niezbyt dobrych tradycjach w zakresie swobodnego dostępu do informacji. wspierane przez inne reżimy, które mają wspólne interesy w zakresie kontroli i ograniczeń.

Na spotkaniu, które odbyło się w czerwcu ubiegłego roku z dr Hamadounem Toure, sekretarzem generalnym ITU, Władimir Putin, ówczesny premier Rosji, zadeklarował zamiar Rosji aktywnego udziału w „ustanawianiu międzynarodowej kontroli nad Internetem przy użyciu możliwości monitorowania i nadzoru ITU”.

Próbował tego już wcześniej, we wrześniu 2011 r., Kiedy wspólnie z Chinami, Uzbekistanem i Tadżykistanem przedłożyli do zatwierdzenia Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ propozycję „Międzynarodowego kodeksu postępowania w zakresie bezpieczeństwa informacji” w celu ustanowienia „międzynarodowe normy i zasady normalizujące zachowania krajów w zakresie informacji i cyberprzestrzeni”, oczywiście zgodnie z oczekiwaniami, pod egidą rządów i uzasadnione dyskursem o rzekomej ponadnarodowej demokratyzacji.

Od maja ubiegłego roku ostrzegał nas jeden z „ojców” internetu, Vinton Cerf w swojej opinii opublikowanej w New York Times „Utrzymuj otwarty Internet”(Keep the internet free), w którym dokładnie opisał intencje tej konferencji i kto za nią stoi, a także potencjalne ryzyko i zagrożenia, jakie ona niesie dla przyszłości sieci, nie tylko w zakresie utraty wolności użytkowników, gdyby nie zanikanie czynnika innowacyjności bez ograniczeń, który charakteryzował rozwój sieci od momentu jej powstania. Biorąc pod uwagę delikatny charakter tej sytuacji, Cerf zażądał, aby debata na temat zarządzania Internetem była przejrzysta i otwarta dla wszystkich zainteresowanych stron, ale organizatorzy pozostali głuchi na te twierdzenia.

Czy mogą to zrobić?

Na razie wydaje się, że wszystko pozostanie w intencjach z kilku powodów; Z jednej strony Stany Zjednoczone, poprzez oświadczenie wydane przez Departament Stanu, głosem swojego przedstawiciela na konferencji, ambasadora Terry'ego Kramera, jasno dał do zrozumienia, że ​​jest zdecydowanie przeciwny wszelkim próbom poddania Internetu kontroli ONZ, w tym samym czasie Parlament Europejski wyraził również sprzeciw wobec wniosku.

Oczywiście niektórzy powiedzą, że ten sprzeciw Stanów Zjednoczonych nie jest bezpodstawny, bo w końcu można zrozumieć, że w pewien sposób internet jest pod ich kontrolą, skoro ICANN (Internet Corporation for Assigned Nazwy i numery lub Internetowa Korporacja ds. Nadawania Nazw i Numerów), a także inne powiązane podmioty podlegają jurysdykcji Departamentu Handlu, który do tej pory nie uniemożliwiał działania sieci w ramach standardów otwartych dla wszystkich.

Z drugiej strony, sam ITU, zgodnie z oświadczeniami swojego Sekretarza Generalnego, stwierdził, że każdy rodzaj podejmowanej decyzji musi mieć jednomyślne poparcie wszystkich jego członków, ponieważ jest to normalna procedura organu i nie bierze pod uwagę że sprawy takie jak ta muszą zostać poddane pod głosowanie, ponieważ są to procedury, które nie powinny być dozwolone w organizacji i, oczywiście, to jednomyślne zatwierdzenie jest obecnie niemożliwe.

To zależy od nas wszystkich

Jednak powody te nie mogą same w sobie stanowić przeszkody dla zamiarów oddania internetu pod kontrolę rządów lub rzekomo ponadnarodowego organu, ponieważ ci, którzy dziś się temu sprzeciwiają, mogą tego nie uczynić jutro i to od nas wszystkich zależy my, internauci, zapewnijcie, aby był on bezpłatny i otwarty dla wszystkich.

Dlatego musimy promować wniosek wszystkimi możliwymi środkami Czynność promowany przez Google, w którym stwierdza, że ​​„Wolny i nieograniczony świat zależy od wolnego i nieograniczonego Internetu. Rządy nie powinny samodzielnie decydować o przyszłości Internetu. Należy wziąć pod uwagę opinię miliardów użytkowników na całym świecie korzystających z internetu, a także ekspertów, którzy stworzyli sieć i ją utrzymują ”

Podpisałem już wniosek, zachęcam do tego samego, jeśli będziemy dalej czekać, to ryzykujemy, że gdy się zdecydujemy, będzie już za późno.


Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

  1. Odpowiedzialny za dane: Miguel Ángel Gatón
  2. Cel danych: kontrola spamu, zarządzanie komentarzami.
  3. Legitymacja: Twoja zgoda
  4. Przekazywanie danych: Dane nie będą przekazywane stronom trzecim, z wyjątkiem obowiązku prawnego.
  5. Przechowywanie danych: baza danych hostowana przez Occentus Networks (UE)
  6. Prawa: w dowolnym momencie możesz ograniczyć, odzyskać i usunąć swoje dane.

  1.   Użyjmy Linuksa powiedział

    To bardzo skomplikowana sprawa.
    Zasadniczo zdecydowana większość zgodzi się, że „nie chcemy interwencji rządu”, „chcemy wolnego Internetu” i tak dalej. Szybko kojarzy się nawet z przypadkami Kuby, Egiptu czy Syrii. Nikt nie może zaakceptować cenzury przy zdrowych zmysłach, czy to przez Internet, czy w jakikolwiek inny sposób.
    Moją uwagę zwraca jednak następujący paradoks: ten rzekomo „postępowy” argument ma wyraźnie liberalny charakter i zakłada, że ​​rządy są złe, a firmy (Google) dobre.
    Nie mówię o aprobacie cenzury na Kubie. Ale wydaje mi się, że PAŃSTWA powinny interweniować w niektórych pytaniach, które zadają w Internecie. Na przykład cyberprzestępczość: kradzież tożsamości, oszustwo internetowe, pedofilia itp.

    Na koniec uważam za interesujące wyjaśnienie, że wiele STANÓW (poprzez sądy lub środki, które mają wpływ na dostawców Internetu, ich reprezentację przed NIC itp.) Już interweniuje w Internecie. Z drugiej strony Internet nie jest tak wolny, jak powinien (nie tylko z powodu interwencji rządu, ale często z powodu interwencji firm: pomyślmy o dostawcach internetu, którzy blokują użytkowników korzystających z p2p, blokowanie witryn Google, Facebook i wielu innych, którzy wykorzystują, a nawet sprzedają nasze prywatne dane itp. itp.)

    Uważam, że regulacja internetu jest KONIECZNA, a nawet, jak powiedziałem, zaczęła się jakiś czas temu (choć w ograniczonym zakresie). W każdym razie problem polega na tym, jakiego rodzaju regulacji poszukuje się: takiej, która jest powszechnie akceptowana (co w zasadzie oznaczałoby mniej „majstrowania” przez niektóre rządy) lub takiej, która wyraźnie narzuca hegemonię w Ameryce Północnej (zastanówmy się, jak ICANN działa teraz).

    Nie zapominajmy, że spór ten toczy się w kontekście, w którym hegemoniczna produkcja kulturalna pochodzi z USA i Europy (pomyśl o oglądanych przez nas filmach lub muzyce, której słuchamy) i że Internet jest przez nich postrzegany jako „niebezpieczeństwo”. . Dlatego sprzeciwiają się „uniwersalnej” regulacji, o której mówią, że byłaby niemożliwa i wynegocjowali traktaty regulujące Internet poza ONZ, takie jak budapeszteńska konwencja w sprawie cyberprzestępczości, w której pedofil jest prawie w tym samym zakresie i ten, który nielegalnie pobierać muzykę. Na tym polega niebezpieczeństwo!

    Jednak widząc ten problem z perspektywy „Południa”, tylko państwa mogą prowadzić te negocjacje (z korzyścią nie tylko dla aparatu kulturowego Północy) i jako jedyne są w stanie sprawować kontrolę niezbędną do zapewnienia praw swoim obywatelom (na przykład poprzez Sprawiedliwość, jak widzieliśmy w przypadkach, o których już wspomniałem). Z drugiej strony problem polega na tym, że internet jest zjawiskiem globalnym, dlatego też wdrożenie tych przepisów jest dużo bardziej skomplikowane (pomyślmy, że dane obywatela Argentyny, który czuje się przytłoczony, powiedzmy, USA, nie Argentyna).

    W każdym razie odrzuciłem kilka indywidualnych pomysłów, ale przypuszczam, że mniej więcej rozumiesz, o co mi chodzi.

    Mam nadzieję, że pomogłem w refleksji i wzbogaciłem debatę.

    Twoje zdrowie! Paweł.

    1.    msx powiedział

      Bardzo dobre odbicie.

    2.    Zmienna Ciężka powiedział

      Całkowicie się zgadzam.

    3.    diazepam powiedział

      Zostawiam Wam dość kontrowersyjny artykuł o pedofilii i wolności słowa (z góry ostrzegam, że nawet jeśli jestem piratem, to niekoniecznie podzielam stanowisko Ricka)

      http://falkvinge.net/2012/09/07/three-reasons-child-porn-must-be-re-legalized-in-the-coming-decade/

      1.    Charlie Brown powiedział

        Przepraszam, że nie odpowiedziałem ci wcześniej, ale spędziłem cały dzień próbując otworzyć łącze i wygląda na to, że strona nie jest dostępna ... najprawdopodobniej to moje problemy z połączeniem; w każdym razie, nie mogąc przeczytać, co masz na myśli, zaryzykuję refleksję na podstawie tytułu zawartego w linku.

        Rozumiem, że pojęcia moralności zmieniały się z biegiem czasu, dzieje się tak, że w tej konkretnej sprawie istnieje tendencja do stopniowego wzrostu wieku ludzi, którzy uważają, że stosunki seksualne są wzajemnie zgodne; Jeśli nieco ponad sto lat temu nastolatkę w wieku 12 lub 13 lat uważano za „kobietę” nadającą się do małżeństwa, to dziś nie ma to miejsca w większości „cywilizowanych” krajów i ryzykuję użycie tego przymiotnika jako kontrowersyjnego. Proces ten został zaakceptowany przez większość ludzi i uważam, że można go uznać za rodzaj ochrony dla dzieci i młodzieży, które nie są jeszcze w stanie samodzielnie podejmować odpowiedzialnych decyzji. Myślę, że skłonienie społeczeństwa w ogóle do zaakceptowania zmiany tej pozycji będzie prawie niemożliwe.

        Z drugiej strony uważam, że de-typizacja jako przestępstwo innych zachowań ma szansę zostać osiągnięta w przyszłości; Faktem jest, że marihuana została zalegalizowana w niektórych krajach lub stanach, podobnie jak alkohol w ubiegłym stuleciu, ale należy pamiętać, że są to zachowania, które wpływają tylko na tych, którzy je uprawiają, podczas gdy uznanie ich za przestępcze służy jedynie wzbogaceniu mafii i promowaniu inne rodzaje działalności przestępczej.

        Zresztą jest tu dużo materiału do wycięcia i nie martw się, nie przyszło mi do głowy, że podzielasz stanowisko tego Ricka, ja też należę do grona tych, którzy lubią kontrastować opinie, zwłaszcza z którzy myślą inaczej, bo to jedyny sposób, aby uczyć się i rozumieć innych.

  2.   msx powiedział

    Jak dobrze zadałeś sobie trud, aby napisać ten artykuł @Charlie, dziękuję!
    Teraz dzielę się tym z LUG, aby sprawdzić, czy komunikujemy się z innymi LUG-ami i stowarzyszeniami SL i przedstawiam formalną notatkę Prezydencji, kolejną NIC, a na koniec Ministerstwu Spraw Zagranicznych i Kultu.
    Salu2

  3.   Zmienna Ciężka powiedział

    Ciekawe, że to Google, którego praktyki dotyczące poszanowania prywatności użytkowników są więcej niż wątpliwe, jest tym, który przeprowadza inicjatywę sprzeciwiania się regulacji Internetu ... ale tak mówi UsemosLinux, to jest przyjmowanie za pewnik, że państwa są złe i zawsze będą próbowały cię kontrolować i wymuszać, podczas gdy firmy są dobre, a ich praktyki są zawsze wzorowe i pełne szacunku, a tak nie jest, ponieważ państwa mają swoje granice na granicach, podczas gdy duże korporacje działają globalnie. i nikt nas nie zapewnia, że ​​międzynarodowa korporacja na pozycji hegemonicznej pewnego dnia nie wykorzysta nikczemnych praktyk w poszukiwaniu maksymalnego zysku za wszelką cenę. W tym sensie przychodzi na myśl apokaliptyczny świat, w którym wszystkie produkty, telekomunikacja, samo życie są pod kontrolą dużej makrokorporacji, jak Umbrella w sadze Resident Evil (choć bez zombie oczywiście xD), i Wiem, że teraz to tylko fikcja, ale wyobraź sobie niebezpieczeństwo, że wszystko było kontrolowane przez prywatne korporacje.

    1.    msx powiedział

      Google nie chce mieć otwartego internetu, ponieważ martwi się kwestią społeczną, ale dlatego, że internet jest ich biznesem i powietrzem, którym oddychają.

      Nawiasem mówiąc, przy wszystkich oskarżeniach, jakie można postawić firmie, rzeczywistość jest taka, że ​​są Coca-Cola, Latte Shake w sieci: imponujące jest, jak dobrze działa ich platforma, którą udostępniają za darmo wszystkim i gdyby to było Yahoo !, Ask, Microsoft czy Altavista, nadal bylibyśmy w epoce kamienia łupanego sieci.

      1.    Charlie Brown powiedział

        Zgadzam się, ale powiem coś jeszcze, co prawda interes Google jest również ekonomiczny, ale osobiście w najmniejszym stopniu mi to nie przeszkadza, gdyby ich nie było, nadal bylibyśmy ze skrzynkami 250MB, z dostępem przez internet i płacenie za cokolwiek innego, więc jeśli Google zarabia na reklamodawcach i nie wychodzi to z naszej kieszeni, witaj, w tym przypadku twoje zainteresowania są zbieżne, więc nie widzę w tym nic złego.

  4.   Charlie Brown powiedział

    Zobaczmy, jak powiedziałby Kubuś Rozpruwacz, idziemy w częściach:

    Kontrast „postępowy” i „liberalny” nie oznacza automatycznie, że rządy są złe, a firmy dobre. Chodzi o to, że rządy mają (a przynajmniej powinny) gwarantować wolność obywatelom oraz ustanawiać i egzekwować te same zasady dla wszystkich, a celem firm jest tworzenie bogactwa (TAK, choć niektórym wzmianka o tym słowie powoduje irytację). Myślę, że nie ma lepszego przykładu tego, co można osiągnąć bez rządowych „regulacji” niż sam rozwój internetu. Naprawdę nie znam nic bardziej „liberalnego” niż internet i wzrost globalnej gospodarki dzięki do tego. Jednak to, że rządy nie wypełniają swojej roli w „umowie”, jest w dużej mierze odpowiedzialnością obywateli za straszne istniejące mechanizmy wykonywania ich praw, a także, dlaczego nie, za apatię i brak zainteresowania tymi kwestiami. jeśli coś powinno zostać uregulowane i zmienione w ramach ONZ, to właśnie to.

    Problem z firmami polega na tym, że muszą przestrzegać prawa, a żądać tego i gwarantować to rządy. Musi istnieć ustawodawstwo gwarantujące z jednej strony „fair play”, która ostatecznie przynosi korzyści nam wszystkim, az drugiej strony, że nasze prawa jako jednostki nie są naruszane. To, że firmy czerpią korzyści z naszych informacji, jest w niektórych przypadkach odpowiedzialnością za brak ustawodawstwa w tym zakresie, ponieważ życie przekroczyło zawsze powolne orzecznictwo, z drugiej strony jest to również odpowiedzialność samych osób, które wprowadzają ręce firm w najdrobniejszych szczegółach swojego życia, nie martwiąc się wcale o przeczytanie warunków użytkowania. Fakt, że usługa jest „bezpłatna” nie zmusza nas do korzystania z niej, robimy to, ponieważ decydujemy się to zrobić, nawet jeśli ignorujemy konsekwencje.

    Z drugiej strony prześladowanie przestępców wykorzystujących technologie informatyczne do popełniania przestępstw nie jest uzależnione od ponadnarodowych przepisów dotyczących funkcjonowania sieci, wystarczy bowiem, że odpowiednie instytucje wykonują swoją pracę. W rzeczywistości prawie wszystkie rządy mają w swoim aparacie policyjnym zespoły zajmujące się cyberprzestępczością, które z reguły współpracują ze sobą, biorąc pod uwagę globalny charakter tych przestępstw. Często niedociągnięcia w tym zakresie wynikają z luk prawnych w prawie każdego kraju lub braku koordynacji między agencjami lub braku woli rządów, a nie z potrzeby
    „Kontrola” przez Internet.

    Z przykrością sugeruję, że utrzymanie wolnego internetu sprzyja narzucaniu północnych wzorców kulturowych (cokolwiek to znaczy), ponieważ to właśnie internet umożliwia widoczność zjawisk kulturowych do wczoraj ignorowanych przez świat i te, które robią tradycyjne media nie oferować pokrycia, z drugiej strony osobiście myślę, że dychotomia „północ” vs „południe” to kolejny frazes, któremu brakuje podstaw, dzięki technologii „północy” możemy dziś utrzymać tę debatę na „południu” .

    Szczególna sytuacja ICANN jest konsekwencją powstania i spontanicznego rozwoju sieci, teraz chciałbym, aby ktoś wspomniał o konkretnym fakcie, w którym podejmowanie decyzji w kluczowych kwestiach w ramach ICANN zostało zagrożone przez podporządkowanie jej działowi branżowemu. Naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić efektywnego i sprawnego funkcjonowania takiego organizmu pod jurysdykcją aparatu biurokratycznego organizacji ONZ, który w rzeczywistości powinien gwarantować na poziomie międzynarodowym, a także rządów na poziomie krajowym.

    Zrozumienie konkretnego związku między USA a Internetem nie jest łatwe, najłatwiej jest powtórzyć stereotypy. Dla lepszego zrozumienia tematu polecam przeczytanie artykułu dziennikarza Jorge Ramosa, który mimo opublikowania w 2005 roku, wciąż służy jako ilustracja w tym względzie, oto link: http://jorgeramos.com/el-dueno-de-la-internet/

    Jeśli chodzi o utożsamianie tak zwanego piractwa treści z przestępstwami takimi jak pedofilia, wydaje mi się to zupełnym absurdem. Jestem obrońcą wolności dzielenia się wiedzą jako potrzeby rozwoju człowieka. Teraz uważam, że osiągnęliśmy ten absurd dzięki wpływowi właścicieli treści na rządy; w USA lobby muzyczne, filmowe i telewizyjne, w Hiszpanii bardzo popularne SGAE itp., co po raz kolejny pokazuje wady rządu jako bezstronnego i skutecznego mechanizmu kontroli. Gdyby rządy były oddane egzekwowaniu prawa przez firmy, zamiast monitorować i kontrolować swoich obywateli, znaczna część problemu zostałaby rozwiązana.

    Przepraszam za kęs, ale nie chciałem przestać poruszać żadnego z tematów poruszanych w komentarzach, co bardzo sobie cenię, zwłaszcza że pozwalają nam na debatę, która powinna zainteresować wszystkich, ale niestety przyciąga niewielu. Kiedy to widzę, zawsze przypominam sobie zdanie, które gdzieś przeczytałem, „nawet ci, którzy nie interesują się polityką, są skazani na jej cierpienie”.

    Dziękuję bardzo za zatrzymanie się ...

    1.    Zmienna Ciężka powiedział

      Niedociągnięcia tych rządów, jeśli chodzi o pozwolenie na wywieranie nacisku przez duże lobby, wynikają właśnie z widocznych lub nieistotnych interesów, które mają w firmach tych lobby, kiedy nie są bezpośrednio członkami ich zarządu. . To są powody korzystnych transakcji i „ręka w rękę”, która jest zawierana w Hiszpanii z organizacjami takimi jak SGAE lub w USA z lobby światowego kina i muzyki. I mówimy o liberalnych rządach, ale nie zapominajmy, że ich koncepcja wolności opiera się na wolności władzy ekonomicznej, nawet przewyższającej wolę samych ludzi, i nie narzucaniu ograniczeń masowej akumulacji kapitału.

      1.    Charlie Brown powiedział

        To prawda, co proponuje pan w sprawie zmowy między rządami i interesami wyżej wymienionych grup, które są ostatecznie konsekwencją wadliwego wykonywania demokracji. Z drugiej strony, moim zdaniem, samo istnienie „wolności od władzy ekonomicznej”, o której Pan wspomina, jest bezpośrednią konsekwencją wolności ludzi, potwierdza to samo istnienie internetu, którzy do wczoraj byli nieistotnymi podmiotami wewnątrz system, dwaj prości studenci (twórcy Google), są dziś głównymi uczestnikami przekształcania przyszłości. Nie osiągnęli tego politycy ani przywódcy żadnej z ideologii, które tak wiele obiecały.

        1.    Zmienna Ciężka powiedział

          Z pewnością wolność gospodarcza wynika z wolności ludu. Problem polega na tym, że niektórzy ludzie do tego stopnia korzystają z tej wolności gospodarczej, że stają się właścicielami całego systemu i zaczynają stosować zasady, aby nadal gromadzić coraz więcej władzy, już kosztem wolności i praw reszta świata śmiertelnicy. Powszechnie wiadomo, że aby niektórzy mieli dużo, wielu musi mieć bardzo mało.

          To prawda, Google zaczynał jako dwóch „nieistotnych” uczniów (naprawdę nie podoba mi się to słowo, myślę, że każdy ma swój udział) i potrafili robić swoje sztuczki, aby wspinać się na pozycje, wykorzystując funkcjonujące globalnego systemu gospodarczego. Ale na tym poziomie nie chodzi tylko o inżynierię. Google rozrósł się wykładniczo i przeszedł z projektu kilku wizjonerów do gigantycznej globalnej jednostki, która pomimo osiągniętej wielkości wciąż pozostaje w rękach niewielkiej grupy ludzi. I to właśnie tutaj, gdy nieliczni stosują reguły dla zdecydowanej większości, dochodzi do wypaczenia demokracji, aw konsekwencji do jej wadliwego wykonywania.

          Mówię tylko, uważaj na korporacje.

          1.    Charlie Brown powiedział

            «Powszechnie wiadomo, że niektórzy mają dużo, wielu musi mieć bardzo mało»… no, naprawdę?… Jeśli przestudiujesz trochę teorii ekonomii, a nie broszur czy manifestów, jeśli nie prawdziwej teorii ekonomii, zobaczysz, że bogactwo i ekonomia narodów NIE jest sumą zerową; Bogactwo powstaje w procesach produkcyjnych, niezależnie od tego, czy są to materiały, usługi itp., Więc w tym miejscu nie będę się dalej rozwijał. W tym konkretnym aspekcie, jakim jest rozwój gospodarki z IT i internetu, polecam przeczytać artykuł opublikowany niedawno w Wired zatytułowany It's a Nerd's World. Po prostu tutaj pracujemy (http://www.wired.com/business/2012/11/tech-trickle-down/), która opisuje, w jaki sposób pojawienie się tych „kujonów”, którzy się bogacą, tworzy miejsca pracy, co w taki czy inny sposób jest redystrybucją stworzonego bogactwa, znajdziesz w nim również linki do innych osób na ten sam temat.

            Co do drugiego akapitu, czy znasz jakiegoś „wizjonera”, który nie wylewa swojej „wizji” na resztę zwykłych śmiertelników? To, co ci dwaj osiągnęli, przynajmniej do tej pory, przyczyniło się do poprawy tego świata, czego niestety nie można powiedzieć o wielu innych, którzy narzucając swoją bardzo osobistą „wizję” tylko przyczynili się do pogorszenia sytuacji. Ze swojej strony bardziej boję się biurokracji i partycracations niż korporacji, okazały się bardziej szkodliwe dla ludzkości.

    2.    Paweł powiedział

      Charlie:

      Wszyscy zgadzamy się, że Internet MUSI być regulowany i że w rzeczywistości jest już regulowany. Przepis, który, znowu wszyscy się zgadzamy, powinien mieć na celu ochronę praw użytkowników Internetu.

      Jednak ograniczenia obecnie obowiązującej regulacji wynikają z globalnego charakteru samego Internetu oraz z terytorialnego charakteru potęgi państw. Jedynym sposobem „przeciwdziałania” temu problemowi jest współpraca międzynarodowa i podpisywanie umów międzynarodowych.

      W tym sensie istnieją 2 linie: jedna, która proponuje, aby porozumienia były zawierane w ramach ONZ (rzekomo najbardziej demokratycznej sfery międzynarodowej) i druga, która proponuje podpisanie umów wielostronnych (przypadek Konwencji Budapesztańskiej, Wspomniałem i jest to promowane przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone i Japonię).

      „Liberalny” pogląd, który przytaczasz - na przykład Vint Cerf - jest bardzo powszechny w Stanach Zjednoczonych. Zakłada, jak powiedziałem, że wszelka interwencja państwa jest zła i naganna. Aby uzasadnić ten sposób myślenia, podają jako przykład „złe doświadczenia” Kuby, Syrii, Egiptu, Chin i tak dalej. Oczywiście mają do czynienia ze „złymi interwencjami państwa”, na co - jak sugerujesz - pogarsza fakt, że państwo ma istnieć dla wspólnego dobra jego obywateli. Jednak ten sposób myślenia zapomina, że ​​istnieją INNE rodzaje interwencji państwa, które nie tylko nie są szkodliwe, ale są niezbędne do funkcjonowania Internetu, a nawet do obrony praw własnych obywateli.

      Może się mylę, ale mam wrażenie, że sprzeciwiacie się wszelkim „międzynarodowym regulacjom” Internetu. Tak, wszyscy jesteśmy przeciwni cenzurze rządu chińskiego; Tak, wszyscy jesteśmy przeciwni rządowi kubańskiemu ograniczającemu dostęp do Internetu. Jeśli jednak istnieje „regulacja internetowa”, KONIECZNIE musi ona mieć charakter międzynarodowy ze względu na samą naturę Internetu, a takie „regulacje międzynarodowe” mogą być uzgodnione jedynie przez państwa.

      Na przykład brazylijski wymiar sprawiedliwości nie mógł zatrzymać rosyjskiego hakera, który włamuje się z Chin do serwerów (znajdujących się w USA) hiszpańskiego banku, w którym obywatel Brazylii zdeponował swoje pieniądze. Wystarczy pomnożyć to przez wszystkie rachunki bankowe, które haker oszukał, aby zdać sobie sprawę z wagi problemu. Jaka jurysdykcja ma wymiar sprawiedliwości: kraj, w którym znajdują się serwery, obywatelstwo hakera, kraj, z którego dokonano oszustwa, obywatelstwo osoby, której dotyczy ofiara? Co się stanie, jeśli przestępstwo nie zostanie sklasyfikowane w tym kraju lub przepisy nie zostaną zaktualizowane w celu uwzględnienia przestępstw komputerowych? A więc ... to tylko dwa wierzchołki problemu.

      Kolejny punkt twojego ostatniego komentarza wydaje mi się, że zasługuje na uwagę. Nie powiedziałem, że „wolny internet” (pomyślcie o tym: wolny od kogo? Jest jasne, że w tym ujęciu panuje „negatywny” pogląd na państwo) sprzyja narzucaniu północnych wzorców kulturowych. Chciałem powiedzieć, że ta „walka” między Stanami, aby zobaczyć, jak „regulować” Internet, jest wyraźnie walką o interesy (co dodaje interesom rządzących rządów, ale także firm w tym kraju). . Dwa z najłatwiejszych do zidentyfikowania to rządy „dyktatorskie”, które chcą regulować Internet, aby uniknąć obalenia i tak dalej. Jednak niektóre demokratyczne kraje o lepszej „reputacji” starają się również regulować internet w negatywnym sensie - dążąc do rozszerzenia uprawnień śledzenia, kontroli i cenzury. Typowym przypadkiem są Stany Zjednoczone, które nawet dziś mają rozporządzenie GESTAPO, które pozwala rządowi śledzić nie tylko Internet, ale CAŁY system komunikacyjny tego kraju. Polecam zapoznać się z ustawą USA Patriot Act.

      Ustawa USA-Patriot Act zawiera liczne artykuły, które wysadzają w powietrze szereg ustalonych praw i wolności obywatelskich. Wiele przepisów prawa jest niezgodnych z konstytucją, ogranicza równowagę sił między różnymi instytucjami rządowymi i przenosi tę władzę z sądów na siły bezpieczeństwa.

      ICANN jest dzisiaj w tym kraju.

      W podobnym duchu są tacy, którzy promują konwencję budapeszteńską. Jest to traktat międzynarodowy (którego nie mogą zmienić ci, którzy zdecydują się przystąpić - pomyślmy, że jego pierwotnymi członkami są Europa, Stany Zjednoczone i Japonia), w którym miesza się szereg „przestępstw komputerowych”, wśród których jest to nie tylko kradzież tożsamości, oszustwo itp. ale także „przestępstwa związane z własnością intelektualną”. Dokładniej, kraje te starają się maskować obronę swoich interesów - czytaj, interesy firm w tych krajach związane z „prawami” własności intelektualnej - pod fantazją walki z innymi przestępstwami, w przypadku których istnieje większy konsensus co do walki (pedofilia, oszustwa itp.).

      Nie należy zapominać, że w kontekście dominacji „północnego aparatu kulturowego” (które filmy chodzisz do kina? Jakiej muzyki słuchasz? Jakie książki czytasz? Jak się ubierasz?), Zwłaszcza w Ameryce Północnej „obrona własności intelektualnej” oznacza w praktyce obronę interesów tych krajów.

      Ten problem przewija się przez CAŁĄ dyskusję na temat „regulacji Internetu”.

      Jak widać, w tej sprawie nie ma świętych: ani Rosja, ani Chiny nie szukają niewinnych „regulacji”; a nie w Stanach Zjednoczonych czy Europie.

      Trudne pytanie, które pozostaje w przygotowaniu, brzmi: jeśli regulacja jest konieczna, a jedynym sposobem jej osiągnięcia jest współpraca i porozumienia międzynarodowe, jakiego rodzaju interwencji powinny bronić nasze kraje (mówię np. Z Ameryki Łacińskiej)?

      Twoje zdrowie! Paweł.

      1.    Charlie Brown powiedział

        Przepraszam, że ci zaprzeczam, ale jasne jest, że „Nie wszyscy zgadzamy się, że Internet MUSI być regulowany”, co JEST faktem, że jest wielu zainteresowanych regulacją Internetu, a to nie to samo. Jeśli chodzi o oddanie go w ręce ONZ, to czy jest to ta sama ONZ, w której kilka lat temu Libia objęła przewodnictwo w Radzie Praw Człowieka? Jeśli tak, to mówię: dziękuję, ale nie ...

        Spójrz, wszystkie przykłady przestępstw popełnionych w sieci i wiele innych można rozwiązać za pomocą obecnie ustanowionych mechanizmów i przy współpracy organów ścigania, jest wiele przykładów, że jest to możliwe, oczywiście osiągnięte, gdy zachodzi zbieżność między prawami krajów zaangażowanych w klasyfikację przestępstw, jak miało to miejsce w przypadku zlikwidowania sieci powiązanych z pedofilią, które pojawiły się w wiadomościach w gazetach, do których z pewnością miałeś dostęp; A co się dzieje z pozostałymi zbrodniami? No, dwie rzeczy, że w klasyfikacji nie ma przypadku lub nie ma chęci ze strony państw do współpracy. W przypadku uznania czynu za przestępstwo mamy najniebezpieczniejszy przykład w kwestii praw własności intelektualnej i „piractwa”, tam zamierzają one uregulować i narzucić klasyfikację naruszenia własności intelektualnej jako przestępstwa miernik interesów grup zainteresowanych utrzymaniem i poszerzaniem jego granic. Mam nadzieję, że w tej sprawie zgodzimy się, że regulowanie internetu z tych lokali byłoby szkodliwe dla większości użytkowników.

        Z drugiej strony duża część przestępstw komputerowych związanych z kradzieżą tożsamości i numerami kart bankowych jest obecnie kontrolowana przez mafie, z których znaczna część ma siedzibę w Europie Wschodniej, gdzie cieszą się bezkarnością z powodu złego ustawodawstwa lub po prostu licząc na tajna ochrona organów ścigania tych krajów, często zajęci monitorowaniem dziennikarzy, którzy czują się niekomfortowo dla rządu i zwykłych obywateli, którzy nie przestrzegają zasad.

        Dziękuję za polecenie przeczytania Patriot Act, gdy tylko będę miał czas, przyjrzę się mu jeszcze raz, bo czytałem go już dawno temu, kiedy był promulgowany i tak, to prawda, że ​​jest sprzeczny z ustalonym prawa i wolności, ale w tej kwestii nadal są w toku. Do sądów toczy się duża liczba odwołań wniesionych przez zwykłych obywateli lub organizacje zajmujące się tymi sprawami, w których nadal nie ma zdecydowanych orzeczeń. W tej sprawie wszyscy lubimy wyrażać swoją opinię i krytykować „niewygodnego” sąsiada z północy, nie biorąc pod uwagę, że wielokrotnie nasze prawa na „południu” są bardziej absurdalne i szkodliwe dla swobód obywatelskich, ale oczywiście czy są „nasze”, nie ma znaczenia.

        Twój komentarz zawiera stwierdzenie, które jest nieco sprzeczne z ogólnym duchem komentarza do mnie, ponieważ mówisz: „Jak widzisz, w tej sprawie nie ma świętych: ani Rosja, ani Chiny nie szukają niewinnej„ regulacji ”; tak samo jak Stany Zjednoczone czy Europa ”, czy możemy zatem stwierdzić, że KAŻDY zainteresowany regulacją Internetu ma fałszywe interesy? Jeśli tak, to żadne regulacje nie są potrzebne.

        Myślę, że jeśli nasze kraje powinny czegoś bronić, jak mówisz, to jest to, aby Internet był dostępny dla wszystkich, bez ograniczeń, i wykorzystał zasoby i wysiłki, aby go kontrolować, aby rozwiązać inne problemy, które nas bardziej obciążają, takie jak zacofanie technologiczne, dziewiętnastowieczne prawa, które wciąż trwają, brak bezpieczeństwa obywateli i bardzo długi czas itd. i za to odpowiedzialna jest nasza i nikt inny, aby od razu przestać czuć się czyimś „ofiarą” i wziąć na siebie odpowiedzialność.

        Bardzo dziękuję za udział w tej debacie, naprawdę ...

        1.    Użyjmy Linuksa powiedział

          Ha ha! Dziękuję za założenie, że bronię regulacji Internetu za pośrednictwem ONZ. Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem.

          Po drugie, nie jest prawdą, że Chiny, Rosja, USA i Europa to wszystko. Nie wiem, gdzie mieszkasz, mieszkam w innej części świata. W tym sensie zostawiłem ostatni akapit otwarty do refleksji. Jakie stanowisko powinny zająć nasze kraje?

          W tym sensie w pełni zgadzam się z propozycjami przedstawionymi w ostatnim akapicie: «udostępnić Internet każdemu bez ograniczeń oraz wykorzystać zasoby i wysiłki, aby go kontrolować, aby rozwiązać inne problemy, które nas bardziej obciążają, takie jak technologiczne zacofanie, dziewiętnastowieczne prawa, które wciąż istnieją, brak bezpieczeństwa obywateli i bardzo długi czas itd., które są naszym i nikim innym obowiązkiem, aby od razu przestać czuć się czyimś „ofiarą” i wziąć na siebie odpowiedzialność. »

          Myślę, że nasza największa różnica zdań dotyczy tego punktu: regulacja Internetu nie jest wyborem. W swoim poprzednim komentarzu sam powiedziałeś, że TO JUŻ ISTNIEJE. Internet jest JUŻ regulowany. Problem w tym, że zmierzamy w kierunku ZŁEJ regulacji. Między innymi ze względu na opisane przeze mnie zainteresowania.

          Moja propozycja dąży do stworzenia trzeciej pozycji. Po prostu to. Jeśli chcesz żyć w świecie marzeń, w którym „Internet jest wolny”, to (moim zdaniem) żyjesz w zagubieniu. Nie bez powodu istnieją rządy, które trwale naruszają prawa użytkowników (najbardziej oczywistymi przypadkami są Kuba, Chiny, Rosja, ale także USA itp.), A także firmy o globalnej potędze, nawet w niektórych przypadkach większe niż wielu kraje (Google, Microsoft itp.), które również naruszyły wiele z tych praw.

          Jeśli chcesz zastosować się do propozycji Google, śmiało. Nie przekonuje mnie jego „altruizm”. Przepraszam.

          Twoje zdrowie! Paweł.

          1.    Charlie Brown powiedział

            Przepraszam, jeśli cię nie zrozumiałem, ale pierwsze 3 akapity twojego poprzedniego komentarza, który pojawia się pod pseudonimem "Pablo", powiedz dokładnie to, lub przynajmniej pozwól nam to zinterpretować, ponieważ przypuszczam, że będąc twoim komentarzem, wyraża to opinia, jeśli tak nie jest, cóż, powiedziałem.

            Z drugiej strony, gdzie mam powiedzieć, że internet JUŻ jest regulowany? Fakt, że w każdym kraju istnieją przepisy ustawowe lub wykonawcze w tym zakresie, w żaden sposób nie oznacza, że ​​internet, sieć, jako zjawisko globalne, jest regulowany. . I nie, w żadnym wypadku nie żyję „w świecie snów”, chociaż uważam, że internet jest wolny, w tym sensie, że nie ma „rządu”, który kontroluje go i cenzuruje na całym świecie. Żeby nie było wątpliwości co do mojego stanowiska: wolę „niebezpieczny” i „darmowy” internet, taki jak ten, który istnieje dzisiaj, zamiast bardziej „bezpiecznego” i „regulowanego” przez kogokolwiek, czy to ONZ, z jego przysłowiową niezdolnością i nadmierna biurokracja lub grupa „bezinteresownych i bezstronnych przedstawicieli demokracji” jakiejkolwiek organizacji, religii lub tendencji politycznych. Jeśli te stwierdzenia sprawiają, że wydaje mi się „niepoprawna politycznie”, to nie ma to znaczenia, naprawdę.

            I tak, zgadzam się z propozycją Google, jeśli nie, nie robisz tego, masz pełne prawo, nie udaję, że inni myślą i zachowują się jak ja; Świat byłby zbyt nudny, więc jeśli polecam oceniać propozycje bardziej po treści, niż po tym, kto je formułuje, to pamiętajcie zdanie Alberta Camusa, które w tym przypadku bardzo dobrze się sprawdza: „Nie decyduje się, co myśli się tak naprawdę czy jest prawy czy lewy »

            Jeśli chodzi o kraj, w którym mieszkam, czy nie byłeś jeszcze w stanie zgadnąć? Daj spokój, BARDZO łatwo to zrobić ... i NIE, oczywiście to nie są Stany Zjednoczone, jak możesz o tym myśleć? 😉

            Pozdrowienie…

  5.   jorgemanjarrezlerma powiedział

    Co słychać

    Chociaż zgadzam się z wami wszystkimi, jest coś, co musimy najpierw rozważyć. Ponieważ internet nie ma samego właściciela, informacje dystrybuowane i przechowywane w różnych węzłach są przechowywane przez pewien czas, a następnie usuwane. Informacje te są dostępne i mogą być wykorzystywane przez różnych agentów publicznych i prywatnych do różnych działań w ramach prawa odpowiedniego dla każdego kraju i podpisanych przez nich protokołów. Powyższe zapewnia narzędzie, które może mieć różne zastosowania i może to stanowić problem w zależności od optyki od momentu, w którym jest on widoczny.

    Wolność jest często mylona z rozpustą, ale jak każde narzędzie może być używana zarówno do dobra, jak i zła. Regulacja jest rozsądna wtedy i tylko wtedy, gdy nie wykracza poza ograniczenie tego, co można, a czego nie można zrobić. Ta ostatnia to podstawowa wolność, która nie podlega negocjacjom, jest też czymś, co jest już zdefiniowane w jakimkolwiek prawie, abyś sam był świadomy popełnienia przestępstwa.

    1.    Charlie Brown powiedział

      Bardzo dobrze twoje spostrzeżenia. Co do pierwszego, chociaż nie do końca zgadzam się z Tobą, że internet „nie ma właściciela”, jestem bardziej niż świadomy, że wszystkie nasze dzienniki przeglądania są przechowywane w taki czy inny sposób w różnych węzłach, przez które przekazuje informacje , a zatem do dyspozycji różnych agentów, o których wspominasz, co w każdym przypadku jest ceną za łączność, z której się cieszymy, i TAK, to prawda, że ​​stanowi ona zagrożenie, ale można ją wybrać między niebezpieczeństwo, jakie stanowi wykorzystanie przedsiębiorstwa i tego, jakie może mu dać rząd, wolę zaryzykować przy pierwszym.

      Z drugiej strony, rozumiem, że kiedy mówisz o „rozpuście”, odnosisz się do działań, które ostatecznie stanowią zbrodnie, i które w rzeczywistości są JUŻ JUŻ uosabiane w prawie większości krajów, niezależnie od technologii użytej do ich popełnienia; Pozwólcie, że wyjaśnię, pedofilia poprzedza pojawienie się internetu, podobnie jak kradzież tożsamości, co się dzieje w przypadku IT, sposoby ich popełnienia są „ułatwione”. Zamiast wprowadzać ograniczenia i kontrole w sieci, wydaje mi się skuteczniejsze, że organy policyjne aktualizują swoje działania zgodnie z rozwojem technologii i prześladują przestępcę i nie uważają wszystkich użytkowników sieci za podejrzanych z powodu samego faktu uzyskania do niej dostępu. Tutaj, biorąc pod uwagę wybór między niebezpieczeństwami źle zinterpretowanej wolności a kontrolą Internetu, bez wątpienia wolę niebezpieczeństwa wolności, ponieważ jak powiedział Manuel Azaña: „Wolność nie uszczęśliwia ludzi, po prostu czyni ich mężczyznami”.

      1.    jorgemanjarrezlerma powiedział

        W pełni się z panem zgadzam, myślę, że agencje nadzoru, takie jak policja, są bardziej wykonalne, aby dostosować się do przypadków technologii niż na odwrót.

  6.   Antonia powiedział

    Czy ta kontrola doprowadzi nas do socjalistycznych rządów?