otwarty Firefox który domyślnie ładuje stronę główną (o domu) a zaraz pod wyszukiwarką znajduje się link, do którego jestem zaproszony rozpowszechnij mój głos rządom świata w sprawie otwartej sieci. WTF?
Celem tej kampanii jest nic innego jak powstrzymanie czegoś, co jest w drodze i o czym mówiliśmy już na naszym blogu: kontrolę nad internetem. Musimy po prostu wejść witryna kampanii i zostaw trochę danych i naszą opinię…
Nie wiem, pomysł jest bardzo dobry, ale pochodzi z GoogleNależałoby sprawdzić, w jakim stopniu udostępnienie tych danych nie wpływa na nas przez tzw. Prywatność w sieci. Na dole tej strony znajduje się link (Jak wykorzystujemy Twoje dane), który wyświetla ten komunikat:
Podana nazwa może zostać opublikowana w ramach tej witryny internetowej i tej dyskusji. Podany kraj i inne informacje o lokalizacji mogą zostać wykorzystane do pokazania dynamicznej rozmowy toczącej się na całym świecie. Twój adres e-mail może zostać wykorzystany do przesyłania aktualnych informacji na temat inicjatyw związanych z polityką internetową.
Dokładnie Google, która ocenzurowała kilka krajów (w tym mój), proponuje otwarty Internet... Paradoksalne, prawda?
Nigdy nie ufaj dobrym intencjom podmiotu, którego jedyną motywacją jest rok po roku zwiększanie zysku ekonomicznego.
Jak każda firma.
Myślę, że spośród firm niezwiązanych bezpośrednio z GNU/Linuksem to właśnie ta, od której mogliśmy wyciągnąć najwięcej korzyści dzięki otwartemu oprogramowaniu. Google Summer of Code, Google code, Android, możliwość oglądania filmów z YouTube bez wtyczki Adobe Flash. To znaczy, być może Google ma w tym wszystkim podwójne intencje, ale Torvalds już to powiedział: Linux (dodam OpenSource) odniósł sukces dzięki egoizmowi.
Monitorujmy i przyjrzyjmy się uważnie tym firmom, ale wiedzmy, jak wykorzystać ich zalety.
Na przykład Valve. Darmowe sterowniki 3D i zastrzeżone, pod wpływem pojawienia się Steam na GNU/Linux, w krótkim czasie rozwinęły się, czego nie udało się zrobić od lat.
Pozdrowienia.
Prawdziwe słowa. Trudno jest teraz rozróżnić, skąd w sieci nadchodzi wróg.
Witam Fernando i także Kikilovem:
Co byś pomyślał, gdybym powiedział Ci, że producenci treści muszą płacić za ruch, który generują w sieci, zgodziłbyś się? Ostatecznie większość ruchu pochodzi od „dużych korporacji”, których celem jest „zwiększanie zysków ekonomicznych”. Zgadza się? ?...No cóż, gdyby tak się stało i Internet byłby w ten sposób „uregulowany”, dostęp do wszystkich informacji, które dziś mamy w zasięgu jednego kliknięcia, byłby znacznie ograniczony i to właśnie jest jedna z „regulacji”. » który zamierzają założyć, oraz taki, któremu Google się sprzeciwia i przeciwko któremu prowadzi kampanię.
Aby mieć konkretne informacje na temat tego, o co chodzi, polecam przeczytać artykuł opublikowany 2 dni temu w Wired, który ilustruje, co to oznacza i jakie szkody wyrządzi użytkownikom, zwłaszcza w krajach słabo rozwiniętych. Tutaj zostawiam link, jeśli jesteś zainteresowany:
http://www.wired.com/opinion/2012/12/internet-users-shouldnt-have-to-pay-the-price-of-an-international-treaty/
Przynajmniej ZROBIŁEM głosowanie, ponieważ mój głos nie opiera się na stereotypach na temat tego, kto promuje kampanię, ale raczej na tym, ile jest w niej uczciwości i czy jest ona zgodna z moimi zasadami; Zawsze mam w pamięci zdanie Alberta Camusa, które bardzo dobrze ilustruje tę sytuację: „Nie decyduje się, czym naprawdę jest myśl, rozważając, czy jest ona dobra, czy lewa”.
To, że protokoły są bezpłatne, nie oznacza, że ktokolwiek z nich korzysta, w tym przypadku Google, oferuje swoje usługi bezpłatnie…
Choć może to być kontrowersyjne w niektórych krajach... Cóż, już głosowałem. Było szybko 😛
Google też nie ufam, ale przyłączam się do tej sprawy.
A skoro już przy tym jesteśmy, chciałbym zapytać, jeśli nie stanowi to zbyt dużego problemu, jaka jest najczęściej używana wyszukiwarka na wyspie? jakiego używasz?
Pozdrowienia z Argentyny!
Witaj Ramiro, oczywiście ze sposobu w jaki elav podszedł do swojego podejścia można zinterpretować, że Google nie pozwala na dostęp do swoich usług z Kuby, co nie jest prawdą, tutaj najczęściej używaną wyszukiwarką jest Google, podobnie jak zdecydowana większość z innych usług (Gmail, Google+ itp.) dzieje się tak, że NIEKTÓRE usługi SĄ niedostępne dla użytkowników uzyskujących dostęp z wyspy (jedyna, jaką pamiętam w tej chwili to Google Code); Teraz zablokowany jest dostęp do wielu usług Google w kraju, ale NIE przez Google, ale przez (lub) dostawcę usług internetowych na wyspie.
Obecnie szczególnie korzystam z DuckDuckGo, ale jak mówi Charlie-Brown, nie chodzi o to, że cenzurowane są wszystkie usługi, ale niektóre, które są dla mnie ważne, jak na przykład Google Code. Na przykład nie mogę wprowadzić tego adresu URL: http://www.clementine-player.org/
Nie mógłbym się z Tobą bardziej zgodzić, Elav.
Jeśli chodzi o niektóre komentarze, które przeczytałem, nie sądzę, że można oddzielić to, kto coś mówi („Google”) od tego, co mówi („dołączmy do wolnego internetu”).
Google nie chce bronić „bezpłatnej” strony internetowej. W rzeczywistości, jak KAŻDA firma, bronisz swojej firmy (ponieważ ci, którzy „tworzą” treści, a nawet dostawcy Internetu chcą obciążać Google), a robiąc to, próbujesz „ukryć” swoją sprawę jako sprawę globalną w dążeniu do wolności słowa.
Oczywiście obecna sytuacja jest lepsza od tej, której doświadczylibyśmy, gdyby tak się stało. Być może nie mielibyśmy dostępu do dużej ilości informacji.
W tym sensie ci, którzy głosują, robią to wiedząc, na co głosują. Dzisiejsza sieć NIE jest „wolna”, ale jest znacznie bardziej wolna, niż mogłaby być, gdyby to, czego Google stara się unikać, a Google stara się unikać, aby chronić swój biznes, zostało zrealizowane.
Proszę, nie mów, że Google broni „wolnego internetu”. To kłamstwo. Elav dał to jasno do zrozumienia, wspominając przypadek Kuby. Raúl ma rację: „monitorujmy i przyglądajmy się uważnie tym firmom, ale wiedzmy, jak wykorzystać ich zalety”.
Twoje zdrowie! Paweł.
«...Właśnie Google, który cenzurował kilka krajów (w tym mój), proponuje otwarty Internet... Paradoksalne, prawda?...»
Paradoksalne, niesprawiedliwe i zarazem głupie technologicznie, biorąc pod uwagę, że w końcu można do tego dotrzeć, ale pokonując tysiąc barier.
+1000 @szt
Już zagłosowałem.. 😀
Nie ufam Google i nie jestem zwolennikiem Open Source per se, ale raczej obrońcą wolnego oprogramowania
Jednakże jestem skłonny przyłączyć się do tej sprawy, co samo w sobie jest wielkim postępem.
Ale niech będzie jasne dla pracowników Google... że jeśli potrafimy stawić czoła rządom na całym świecie, możemy bez problemów stawić czoła firmie.
Ale jasne jest, że swobodny dostęp do sieci i brak jego regulacji stanowią wyraźne zagrożenie dla klas politycznych naszych krajów, które widząc, jak cieszyła się prywatność, a także kontrolowane przez nich tradycyjne media, nie dłużej przynoszą pożądany efekt
„Nigdy nie ufaj dobrym intencjom podmiotu, którego jedyną motywacją jest zwiększanie zysku ekonomicznego rok po roku”.
Całkowicie zgadzam się z tym cytatem i dodam: Nigdy nie ufaj najbardziej bezinteresownemu interesowi. Myślę, że w tym przypadku dąży się do zmonopolizowania rynku i kiedy już udało się pobierać opłaty za określone usługi. NIE?
Poszukaj odpowiedzi na pierwszy akapit swojego komentarza w komentarzu, w którym wziąłeś to wyrażenie, podobnie jak w pozostałej części; Czy to nie właśnie dzięki Google mamy dziś darmowe skrzynki pocztowe o pojemności ponad 1 GB w Hotmailu, Yahoo itp.? Czy wiesz, że pierwsze wyszukiwarki robiły wszystko, co możliwe, aby ustalić opcje płatności za swoje wyszukiwania? Nie jestem zagorzałym obrońcą żadnej marki czy firmy, ale nie odrzucam też propozycji tylko ze względu na to, kto je przedstawia – czy to firma, rząd czy organizacja pozarządowa; Zwykle przed wydaniem opinii oceniam treść propozycji i jak dotąd, jeśli oceniamy Google po jego działaniach, a nie na podstawie naszych „przekonań”, wynik jest korzystny dla użytkowników.
„Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy niż kłamstwa”. Fryderyk Nietzsche.
Tak, zdaję sobie sprawę, że pierwsze wyszukiwarki miały pobierać opłaty za wyszukiwanie i obsługę poczty elektronicznej, a dzięki Google nie doszło do tego. Oczywiście, że nie jestem tego ignorantem, przyjacielu Charlie-Brown. Nie oznacza to jednak, że w mniej lub bardziej bliższej lub dalszej przyszłości nic nie może się zmienić.
W świecie biznesu i finansów rzeczy mają swoją cenę, a ci, którzy ją płacą, są zawsze tacy sami. W bezwzględnym i okrutnym świecie zanurzonym pod parametrami pieniądza nic nie dzieje się przez przypadek, ale raczej wymaga studium, pewnych skal, taktyki i strategii, którą należy zastosować. To właśnie politycy nazywają zmianą rzeczywistości. Ale ta rzeczywistość dotyka nas wszystkich, miłośników i użytkowników wolnego oprogramowania.
Mam nadzieję, że w krótkim poście uzasadniłem swój punkt widzenia.
Jestem całkowicie pewien, że nic nie jest wieczne i wszystko może się zmienić w przyszłości. Dzieje się tak, że przyszłość, o której mówisz, jest dokładnie tą, którą teraz próbują zmienić za pomocą „przepisów”, które szkodzą nam wszystkim, a jeśli dzisiaj przedsiębiorstwo w tym przypadku Google jest przeciwny, więc zapraszamy.
Należę do tych, którzy uważają, że im większa jest swoboda w jakiejś sferze życia, tym lepsze będą uzyskiwane rezultaty.W razie wątpliwości wystarczy przypadek sieci, z jej samoregulującym się chaosem, wynikające właśnie z udziału osób, firm i instytucji, z których każdy ma swoje własne cele, które nie zawsze są zbieżne, ale ostatecznie dały początek temu, co mamy dzisiaj. Pamiętajmy, że gdy broni się idei „wolnego” Internetu, który w języku angielskim jest „wolny”, to znaczenie tego słowa w tym języku także jest „wolne”, zatem w świecie anglojęzycznym (twórca m.in. Internet, Wbrew temu, co niektórzy myślą), obrona tego, że Internet jest „wolny”, oznacza zarówno wolność, jak i wolność, w rzeczywistości dzisiaj i „dzięki Google” model narzucany Internetowi jest właśnie modelem braku usług, nie wspominając już o wpływie, jaki wywarło to na inne obszary, takie jak edukacja, gdzie trwają projekty mające na celu bezpłatne udostępnienie wszystkim kursów, które do wczoraj były dla większości ludzi niezwykle drogie.
Moim zdaniem, gdy mówimy o epoce społeczeństwa wiedzy lub społeczeństwa informacyjnego, w której zdaniem wielu już się znaleźliśmy, dzieje się tak dlatego, że zaszły zmiany w sposobie życia ludzi, a także w schematach biznesowych społeczeństwa, ignorując to i próba kontynuowania analizy tych zjawisk przy użyciu tych samych parametrów myślenia, co w XIX czy XX wieku, jest błędem, który prowadzi do wyciągania błędnych wniosków.
To miesiąc „Kampanii”. Jeśli chodzi o kampanie, czy słyszałeś o tej, którą Microsoft umieścił w wyszukiwarce Google?
http://www.muycanal.com/2012/11/30/scroogled-agresiva-campana-de-microsoft-contra-google
Żyjemy w brutalnych czasach… XD
Inicjatywa dobra. Ostatnio serwery torrent i inne firmy są coraz częściej karane, ograniczając wolność w Internecie. Zupa, ustawa i inne podobne prawa również idą w tym kierunku. Niestety nie do przełknięcia jest to, że Monopolarny Gigant Internetu mówi o Wolności, gdy jego działania idą w zupełnie odwrotnym kierunku… gdy kupują potencjalne konkurencyjne firmy, ich monopolistyczne działania i zawłaszczanie danych osobowych wyraźnie zagrażają jakiejkolwiek wolności. Jestem pewien, że gdyby mieli swojego przedstawiciela na tym spotkaniu, nawet by nie narzekali. Nienawidzą tego, że są pozostawieni na zewnątrz. Ci z nas, którzy zostali pominięci, są zawsze tacy sami.
Pozdrawiam, Latino4.
Otwarta sieć? To musi być żart ze strony Google xD
Jeśli naprawdę chcę „otwartej sieci”, lepiej wejdę do „Deep Web” 😛
Twoje zdrowie(: